Quantcast
Channel: Rano Wszystko Smakuje Lepiej
Viewing all 936 articles
Browse latest View live

Płatki Fruit Hoops Lidl

$
0
0
Kolejny Sylwester spędzony w samotności, w pustym domu, bez znajomych...eh. Tak to jest, jak nie ma się kompletnie żadnych znajomości, a Twoje przyjaciółki wolą spędzać sylwestra z chłopakiem.
Szczerze? Chciałabym mieć chłopaka tak jak one. Miałabym oparcie, osobę do przytulania i chodzenia do kina. Osobę, która ze mną pójdzie na siłownię, na spacer czy po prostu na zakupy gdzie ciągle będzie narzekała, że przymierzam tyle ciuchów...chciałabym.

Za to dzień z kuzynem spędziłam bardzo przyjemnie ;) Zakupy udały się w 99%, bo nam Alme zamknęli! :P Tak długo zeszło na filmie (który swoją drogą był zarąbisty!) i zakupach, że w chwilę zrobiła się godzina 22.00 - masakra! :D

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tydzień Amerykański w Lidlu był już dawno, ale nigdy nie zaszkodzi napisać recenzję o rzeczy, która tam się pojawiła. A dlaczego? Bo często się one powtarzają i można pokusić się o tą rzecz przy następnej okazji. Dziś chciałam Wam zaprezentować płatki o smaku owocowym - Fruit Hoops.
Nie ukrywam, że owocowe płatki to były moje marzenie, a gdy zobaczyłam je w ofercie sklepu o mało nie odleciałam z radości. Warto było się tak ekscytować? Zapraszam!


Skład:


Wygląd: Opakowanie zauroczyło mnie od razu, bo nie dość, że jest to karton (nie macie pojęcia jak to jest praktyczne!) to jeszcze widnieje na nim uroczy słonik, a ja do uroczych i dziecinnych rzeczy mam niestety słabość ;) 

W środku płatki nieźle mnie zdziwiły, bo spodziewałam się coś w stylu a'la Cheerios, a dostałam ogromne kółka! Jak widać w 3 kolorach - fiolet, żółty i pomarańczowy :)


Smak: Zapach jest nijaki, a wręcz stwierdzić mogę śmiało, że zapachu to w sumie w cale nie ma.
Nieźle się zdziwiłam, bo sądziłam, że czuć będzie chociaż chemiczny zapach owoców, a tu lipa.
Jak już pisałam, płatki są w trzech kolorach, ale każdy z nich smakuje identycznie. Jest to posmak takich jakby cytrusowych landrynek (?). Nie wiem dokładnie do czego je porównać, ale smak na pewno jest cytrusowy, co nieźle mnie wkurzyło. Nie lubię cytrusów, a cytrusowych słodyczy tym bardziej! Liczyłam na jakąś truskawkę, brzoskwinię, winogrono, a tu mi wpakowali cytrynowo-pomarańczowe smaki.
Nie dość, że płatki niezbyt smakują to jeszcze są strasznie słodkie i szybko ciapają się w mleku/jogurcie/serku. Kompletnie nie jestem zadowolona z zakupu, bo liczyłam na coś ''wow'', a dostałam landrynkowe płatki...na pewno nie skuszę się ponownie i Wam również nie polecam. 


Podsumowując:
5/10
Cena - ok. 8 zł Tydzień Amerykański w Lidlu
Czy kupię ponownie? - Nie


Fig Bar Brzoskwinia-Morela Nature's Bakery

$
0
0
I jak tam po pierwszym dniu nowego roku? Podobno jaki pierwszy dzień roku taki cały rok więc u mnie było dość aktywnie ;) Porobiłam trochę w kuchni, upiekłam granolę (fenomenalną♥) i zrobiłam sobie trening. Przy okazji zjadłam tyle brukselki z masłem orzechowym, że chyba odlecę dzisiejszej nocy :D
A tak w ogóle się dziś dowiedziałam, że do szkoły idę dopiero 7.01! :D Nie macie pojęcia jak się cieszę, bo ziiimno i już wyobrażam sobie tą kostnicę w szkole, brrry :/
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Batonów Fig Bar ciąg dalszy, a dziś smak brzoskwinia-morela! Ja osobiście uwielbiam oba owoce więc była bardzo przychylnie nastawiona do tego wariantu. Pyszne, zbite ciastko z brzoskwiniowo-morelowym dżemem? Czy to może być złe? ;) Zapraszam!


Skład:


Wygląd: Jak już wspominałam w poprzednich recenzjach, każdy Fig Bar ma określony kolor. Tutaj mamy taki jakby wyblakły kolor pomarańczowy, piaskowy...taki jakoś dziwny, ale podoba mi się.

W środku tradycyjnie dwa ciasteczka/batoniki z ciasta pełnoziarnistego, wypełnione po brzegi pastą owocową.



Smak: Zapach przypomina mi strasznie takie ciastka z cukierni koło mojego bloku. Pamiętam, że za czasów podstawówki, zawsze kupowałam na zmianę takie kruche z dżemem brzoskwiniowym/pastą/musem/Bóg wie czym, ale dobrym lub babeczki z budyniem i cukrem pudrem ;) Tutaj zapach jest wręcz identyczny - słodki, aromatyczny...ślinka cieknie ;)

Ciastko jest perfekcyjne, jak zawsze z resztą. Lepkie, lekko ciągliwe, mocno zbożowe i przesiąknięte aromatem owoców. Dżem w środku ciastka jest pyszny i przypomina mi trochę ulubiony dżemor mojej siostry - brzoskwiniowy z Łowicza. Co prawda nie ma tu takich kawałków owoców i nie jest aż tak słodkie, ale czuć tą świeżą, brzoskwiniową nutę ;) Co prawda morele są gdzieś w tle, poskąpiono z ich smakiem, ale brzoskwinia wszystko nadrabia i rekompensuje.
Pycha!


Podsumowując:
10/10
Cena - współpraca
Czy kupię ponownie? - Tak, Polska czeka na te smaki!

Krakuski Pierniki Królewskie Truskawkowe

$
0
0
Nie ma to jak aktywnie, przyjemnie i na wesoło spędzić sobotę! Zakupy, trening i film? To ja rozumiem! W Tesco udało mi się dorwać sojowy serek kanapkowy o smaku gruszkowym :) Już nie mogę się doczekać jego spróbowania! Oprócz vege plastrów, mleka sojowego/ryżowego i deserków sojowych, to nie miałam styczności z większą ilością roślinnego nabiału. Czekajcie na testy!

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Już po świętach, ale zima trwa w najlepsze i nieźle daje w kość z mrozem! Na taką pogodę idealne są korzenne i lekko słodkie pierniczki! Ja najbardziej lubię te nadziane, szczególnie takie z deserową czekoladą i śliwkowym wnętrzem. Dziś jednak mam dla Was recenzję pierniczków truskawkowych! Jesteście ciekawi? Zapraszam :)


Skład:


Wygląd: Przyznać muszę, że opakowanie to one mają wyjątkowo ładne i kuszące ;) Gdy je zobaczyłam, to wiedziałam, że nie skończę zakupów bez nich i tak też się skończyło...dokładnie wyszłam z nimi i z wariantem śliwkowym, ale ciiii, ich też będzie recenzja! :)

W środku mamy dość skromną ilość pierniczków, ale za tą cenę nie jest źle. Trzy kształty - serce, gwiazdka i kółko, a wszystkie oblane deserową czekoladą.


Smak: Zapach jest piękny, wyrazisty i mocno kakaowo-korzenny. Czuć wyraźnie, że czekolada jest deserowa, a nie mleczna. Pierniczki są miękkie, a ich wnętrze wypełnia odrobina dżemu owocowego.
Polewa jest bardzo smaczna, intensywnie kakaowa. Pierniczek, jak pierniczek. Smaczny, korzenny i nie za słodki. Truskawek w środku to ja tu nie czułam, a jedynie okropną słodycz taniej marmolady, której nieźle poskąpiono. Byłam święcie przekonana, że znajdę jej sporą ilość wewnątrz pierniczka, a nie...tylko minimalnie ''liźniętą'' u góry ciastka...
Ogólnie nie jest źle, ale trochę się zawiodłam, bo firma ''Krakuski'' robi dobre ciastka. Tutaj jednak poszli na ilość, a nie na jakość. 

Tęsknię za pierniczkami z misiem! :(



Podsumowując:
6/10
Cena - ok. 4 zł Kaufland
Czy kupię ponownie? - Nie

Baton Crunchy Owsiany BIO Ania

$
0
0
Już 4 stycznia? Ludzie, jak ten czas zapitala! Aż się wierzyć nie chce, że jeszcze niedawno było Boże Narodzenie, a tu właściwie już po Sylwestrze...
Współczuję dziś wszystkim tym, którzy kończą przerwę świąteczną i muszą pomykać do szkoły ;) Ja na szczęście mogę jeszcze 2 dni dłużej posiedzieć w domu! Już mam przed oczami tą okropną wizję szkoły...eh, stres chyba powraca.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Lubicie batony musli/owsiane? Ja bardzo, ale bardzo ciężko trafić na nieprzesłodzony ulepek, który nie dość, że klejący to i pozbawiony chrupkości. Jednak jest pewien baton, który ratuje sytuację, a swoim smakiem powala na kolana...jesteście ciekawi? Zapraszam! :)


Skład:


Wygląd: Piękne i skromne opakowanie, które motywem kwiatowym nawiązuje (chyba) do ludowych wzorów Polskich. Firma polska to i polskie kolory na opakowaniu! ;) Jak widać, jest to kawał solidnego batona, a raczej zlepka płatków owsianych, które warzą aż 45 gram. Porcja idealna aby zaspokoić głód.

W środku baton wygląda ślicznie. Widać w nim całe płatki owsiane, a nie jakiś podejrzany miał. Całość ma barwę karmelową, która doprowadza do ślinotoku.


Smak: Zacznę od zapachu, który jest FENOMENALNY. Pachnie niczym kajmakowe ciastko! Tak cudownie krówkowego zapachu nie czułam nawet w niektórych krówkach :P
Baton jest dosyć twardy, ale nie aż tak, aby na nim zęby połamać. Po prostu jest to sztuka, w którą można się wgryźć i lekko chrupnąć ;)
Smak jest obłędny i stał się inspiracją do kolejne granoli, ale ciiii...na razie to tylko plany ;)
Czuć w nim wyraźnie podprażone płatki owsiane i obłędną karmelową słodycz, która idealnie odwzorowuje smak polewy z mojego sernika :D Nie za słodko, lekko orzechowo i tak pyyysznie! Szczerze? Niech się Snickers, Bounty czy inne batony, które lubię chowają (oprócz Reese's ofc.) przed tym cudem! Nie dość, że zdrowsze to i lepsze ;) Polecam!


Podsumowując:
10/10
Cena - ok. 3 zł Rossmann
Czy kupię ponownie? - TAK!

Deserowa czekolada belgijska z orzechami laskowymi i rodzynkami biozona.pl

$
0
0
Boże jak zimno, zamarznąć idzie! W nocy jak tata wychodzi do pracy to jest -18 stopni! :O I jak tu się dobrze czuć? Jeszcze niecały tydzień temu w dzień było ok. 15 stopni...

Jutro prawdopodobnie wybieram się do Lidla, po wegetariańskie nowości, które tam zawitały :D Strasznie się cieszę, że wielkie markety w Polsce w końcu zaczynają inwestować w wege żywność!
Oby tak dalej :)

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przy okazji współpracy z firmą biozona.pl dostałam do testowania 3 tabliczki belgijskich czekolad. Wszystkie oczywiście pojawią się na blogu, ale dziś postawiłam na jedną, która wywołała u mnie największy zachwyt! Dlaczego? Wystarczy, że zobaczycie to opakowanie...
Zapraszam :)


Skład:


Wygląd: Każde opakowanie czekolad z tej serii jest obłędne, ale ta to kompletny fenomen. Uwielbiam wiewiórki, są piękne, słodkie i urocze ;) Kochają orzechy tak jak ja...czyż nie jestem do nich podobna? :D Pewnie jak bym dała im masło orzechowe, to zniknęłoby w tydzień jak ma się to u mnie.
Wracając...opakowanie jest piękne, staranne, ale niestety mało praktyczne. Folia zabezpieczająca czekoladę szybko rwie się na kawałki i po poczęstowaniu się rządkiem, cała jest praktycznie do wyrzucenia :/ Jednak nie zaszkodzi to czekoladzie, bo znika dosłownie w jeden dzień!


Smak: Jest to czekolada deserowa (prawie 70%) więc jej zapach jest bardzo intensywny. Moimi ulubionymi czekoladami są właśnie te od 60-75% kakao w składzie .Czekolada jest twarda i łamie się z pięknym trzaskiem...miód na moje serce :) Orzechów jest na prawdę dużo, to samo tyczy się rodzynek, które niestety są wyschnięte :( Smak jest bardzo przyjemny, intensywny i lekko gorzki, co idealnie współgra z podprażonymi orzechami i słodkimi rodzynkami. Orzeszki są świeże, ale o rodzynkach już tego powiedzieć nie mogę. Są suche, praktycznie wióry (jak w kupnych musli :/), a ja po prostu takich przełknąć nie umiem. Dobrze, że da się je jakoś wyjąć z czekolady, bo są tu po prostu elementem zbędnym.
Czekolada jest zdecydowanie stworzona do gryzienia, bo słabo rozpuszcza się w ustach i motywuje szczękę do działania ;) Ogóle świetna sprawa gdyby nie te rodzynki, ale i tak daję mocne 8, bo tak dobrej deserowej czekolady dawno nie jadłam! Pycha :)


Podsumowując:
8 (za te rodzynki...brrrr!)/10
Czy kupie ponownie? - Jest droga, ale nie ukrywam, że chciałabym ją ponownie

Granola Oreo Peanut Butter

$
0
0
Te zimne temperatury mnie wykończą! Miałam być wczoraj w Lidlu, ale po prostu nie miałam siły wygrzebać się spod kołdry :P Dobrze że tatuś mnie kocha i wracając z pracy wjechał do sklepu aby mi nakupić różności <3 Wspaniały :D

Tak sobie myślę...a może by tak przesiedzieć czwartek i piątek w domu? Bo myśl o zimnie, które panuje w nieogrzewanej szkole (przez okres świąteczny ofc.) mnie przeraża...zimo, idź sobie :/

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziś wolny dzień, Święto Trzech Króli, można wykorzystać brak obowiązków na urzędowanie w kuchni! Mam dla Was przepis na granolę fenomen! Tak idealną, że znika w zastraszającym tempie - granole oreo peanut butter!


Składniki:
♥2 szklanki płatków owsianych górskich
♥3 czubate łyżki masła orzechowego
♥2 duże garście pestek słonecznika

Płatki owsiane wymieszać z orzechami nerkowca i pestkami słonecznika. W garnuszku rozpuścić masło orzechowe, a gdy stanie się płynne, wylać je do mieszanki płatków i dokładnie wymieszać. Blaszkę wyłożyć papierem do pieczenia, a na nim ułożyć granolę. Piec w 180 stopniach przez 20 min, mieszając co jakiś czas. Po upieczeniu wyjąć i ostudzić.

Pokroić suszone śliwki na drobniejsze kawałki, a ciasteczka oreo pokruszyć i połamać.
Gdy granola stanie się zimna, dodać do niej żurawinę, ananasa, śliwkę, ciastka, rodzynki i prażoną w soli kukurydzę.

Smacznego ;)





Ciastka BelVita Breakfast Duo Crunch Truskawka i jogurt

$
0
0
Ktoś powiedział szkoła? Nieee, nie dziś :D Mama zgodziła się abym została te 2 dni w domu, a w tym czasie szkoła się trochę nagrzeje. Cieszę się bardzo, bo wczorajsze -18 stopni mnie po prostu przeraziło :O U Was też tak zimno?
Coś mi się z telefonem w ogóle stało, bo ciągle sam mi się odłącza od wifi. Nie wiem co jest grane, ale zaczyna mnie to irytować. Ktoś miał podobnie? :/
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ciastka BelVita bardzo lubię i gdy tylko pojawiają się na promocji to je kupuję. Co prawda nie są to ciastka idealne na śniadanie (jak to jest w reklamie), ale w połączeniu z twarożkiem/serkiem/jogurtem mogą stworzyć pyszną przekąskę, 2 śniadanie czy kolację ;)
Dziś mam dla was wersję jogurtową z truskawką, a'la ciastkowa kanapkę. Jesteście ciekawi? Zapraszam!
Tutaj macie inne recenzje ciastek BelVita:
•Belvita Tratinki czekoladowo-orzechowe


Skład:



Wygląd: Bardzo praktyczny kartonik, a w nim paczuszki z ciasteczkami ( dokładnie 5 paczuszek). W każdej paczce są 2 ciasteczka a'la kanapki. W środku mamy krem jogurtowy i pasek dżemu truskawkowego. Przyczepić się co do wyglądu nie mogę, bo wszystko wygląda tak, jak na opakowaniu. Apetycznie, zachęcająco...jedzmy! ;)



Smak: Zapach jest bardzo słodki, wręcz ulepkowo słodki, ale na przyjemny sposób. Nie czuć tu truskawek kompletnie, a jedynie aromat owocowej marmolady z pączków. Zacznę od marmolady, bo ona mi tu strasznie podziałała na wspomnienia. Pamiętam, że kiedyś do masła, które kupowali moi rodzice (ja nie jem masła od ZAWSZE) dołączali w ramach gratisu marmoladę ''no name''. Boże, ale ja za nią tęsknię! To była najlepsza marmolada w moim życiu, a ta tutaj smakuje wręcz identycznie. Lekko się klei, jest dosyć zwarta i mono owocowa. Pycha! Krem w środku to typowy klasyk z ciastek BelVita. Słodki, śmietankowy i lekko jogurtowy. Bardzo smaczny. Ciastko chrupkie, dobrze wypieczone i ze zbożowym aromatem. Lubię je bardzo i często sięgam nawet po te zwykłe. Te ciastka są przepyszne, ale jak na mój gust ciut za słodkie. Strasznie podziałały mi na wspomnienia... śniadania jedzone jeszcze z rodzinką, kiedy to mam nie pracowała i co ranek robiła nam śniadanie :) 
Pyszne, dobrze dobrane smakowo...trzeba po prostu spróbować!


Podsumowując:
10/10
Cena - ok. 6 zł
Czy kupie ponownie? - Tak

Batonik Cadbury Oreo

$
0
0
Z wolnego korzystam ile się da, więc dni totalnie na luzie ;) Jutro w planach są zakupy, może w końcu dorwę ciepły płaszcz, bo mój ledwo co grzeje...tak to jest jak się kupuje rzeczy ''bo ładnie wyglądają'', a nie ''bo są dobre'' :P

Tak w ogóle ostatnio mam ogromna fazę na jabłka! Winogrono poszło w odstawkę (no dobra, nie całkiem, bo jem je przynajmniej 3 razy w tyg.), a jabłka królują w kuchni. Teraz są wyjątkowo pyszne, twarde i soczyste więc minimum to 3 jabłka dziennie :D Ogólnie ostatnio jem coraz bardziej roślinnie i jestem z siebie mega dumna. Choć o weganiźmie nadal nie myślę w 100%...nabiał jest za dobry!

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Już baaaaardzo dawno dostałam od Patrycji do testowania troszkę łakoci z UK. W końcu przyszedł czas na batonika Cadbury z ciastkami Oreo, tak dla porównania z naszym Milkowym odpowiednikiem, o którym również pisałam TUTAJ.
Zapraszam!


Skład:



Wygląd: Batonik niestety trochę połamany, ale nie stanowiło to dla mnie większego problemu - i tak dzielę go na kostki, bo cały baton na raz jest dla mnie za słodki ;)
Kolorystyka jest tu podobna do Milki, no bo jak wiadomo, Cadbury jest w pewnym sensie brytyjskim odpowiednikiem Milki.
Kostki są tu inne, większe i pozwalające na solidniejsze wgryzienie się w czekoladę. Podoba mi się to, że drobinki Oreo widać w czekoladzie ;)


Smak: Zapach jest słodki, ale i też bardzo ''ciasteczkowy''. Mleczna czekolada to typowe Cadbury, czyli maksimum mleka i prawie zerowa ilość kakao. Bardzo słodka, ale poprawna...no taka tam mleczna czekolada ;) Krem w środku jest pysznie śmietankowy, ponownie bardzo słodki, ale ciasteczka w nim zatopione równoważą słodycz. Ciastek na moje oko (i język) jest dużo więcej niż w batoniku Milki i są to większe kawałki. Specjalnie przekroiłam kostkę na pół, abyście zobaczyli jaki bogaty ma środek! Czyż to nie wygląda bosko? ;)
Ogólnie jest słodko, nawet za słodko, ale to dobrze, bo 2 kosteczki zaspakajają potrzebę zasłodzenia się. Ten wariant wypadł podobnie do Milki więc też daję mocne 10.
Warto spróbować!


Podsumowując:
10/10
Cena - prezent
Czy kupię ponownie? - Jak będę miała okazję to tak


Mlekołaki Dzikie Chrupaki Cinis

$
0
0
Cześć i czołem! Wybaczcie mi wczorajszą nieobecność, ale byłam tak padnięta po zakupach, że nie miałam siły pisać posta ;) Oczywiście płaszcza i butów nie kupiłam, ale wróciłam do domu zadowolona. No bo kto by się nie cieszył z 2 słoików masła orzechowego, bluzy cieplutkiej na mrozy, wegańskich żelek, czekoladek w zimowych kształtach (mikołaj i miś polarny ♥) i warzywnych, wegańskich kotlecików z Ikei?! :D

Dziś czeka mnie bardzo pracochłonny dzień...muszę wykombinować jakiś prezent dla taty, odrobić ostatki lekcji, pouczyć się...niby tak na ostatnią chwilę, ale cieszę się, że wyluzowałam w wolne. Potrzebowałam tego jak nic!

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kocham płatki śniadaniowe i niestety jem je codziennie (a nawet 2 razy dziennie! :O). Uzależniłam się totalnie i wiem, że niestety są to tony cukru...ale cóż, raz się żyje :P Już dawno w Biedronce na powrót do szkoły, były dostępne płatki od Lubelli w kształcie misiów. Kupiłam je, bo ja uwielbiam wszystko co słodkie, małe i urocze, a płatki w kształcie zwierzątek to spełnienie marzeń :D Jesteście ciekawi jak mi te cuda zasmakowały? Zapraszam!


Skład:



Wygląd: Opakowanie niezbyt zachcą, bo nie ukrywam, ale jest zrobione trochę kiczowato. Misie wyglądają jakby były wklejone w paint, a reszta nie pasuje do siebie. No nic, ale nie oceniaj człowieku książki po okładce! Najważniejszy jest środek...otwieramy!

W środku dostałam to, co chciałam, czyli słodkie płatki dla dzieci w kształcie niedźwiadków. Muszę przyznać, że ładnie są zrobione i na prawdę przypominają pluszowe misie :D
A jak smak?


Smak: Gdy pierwszy raz zanurzyłam nosa w opakowaniu, od razu na myśl przyszło mi jedno - Cini Zwijaki! (klik).
Zapach jest po prostu identyczny i od razu przynosi mi dobre wspomnienia, bo Zwijaki Cini były pyszne :) Długo się nie zastanawiałam i wpakowałam garstkę płatków do buzi...tak, to jest to! Słodkie, chrupiące i ultra cynamonowe. Pyszne płatki, które smakują identycznie jak dostępne przez cały czas cynamonowe spiralki od Lubelli. Tutaj jednak kształt jest dużo fajniejszy i dla mnie jest to bardziej przekonujące do zakupu. Płatki może minimalnie szybciej miękną w mleku/serku/jogurcie niż wspomniana wyżej wersja, ale mnie to nie przeszkadza - są obłędne :)
Żałuję, że nie kupiłam jeszcze jednego opakowania tych i wersji kakaowej na spróbowanie.
Pyszne, słodkie i cynamonowe, pyszne - polecam!


Podsumowując:
10/10
Cena - nie pamiętam, coś koło  4-5 zł Biedronka
Czy kupie ponownie? - Tak! Już za nimi tęsknię :(

Czekolada Milka Bubbly Alpine Milk

$
0
0
Dziś urodziny taty, więc z mojej skromnej strony składam mu już tu najlepsze życzenia! :D Oczywiście takie osobiście złożone też będą, a i nie zabraknie ich na kartce, którą wczoraj robiłam :) Mam nadzieję, że spodoba mu się prezent!

Wracamy do szkoły? Kurczę, nie chce mi się wierzyć, że prawie miesiąc temu tam byłam :P Nie chce mi się wracać strasznie, ale kiedyś trzeba.  Mam nadzieję, że w końcu ktoś zrezygnuje z tego bio-chem'u, bo się nie obejrzę, a będzie koniec roku...błagam :(

Trzymajcie kciuki za dzisiejszy dzień! Będzie długi, męczący, ale wynagrodzę sobie to po powrocie do domu (to nic, że wracam jutro o 17.00...). Musi być dobrze i będzie! 100% optymizmu.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kiedyś nie lubiłam napowietrzanych czekolad, a jak taką tabliczkę dostawałam to od razu oddawałam lub wymieniałam się na inną. Teraz powoli odkrywam je na nowo i...? Podobają mi się! Na blogu pojawiła się już jedna napowietrzana czekolada - Milka Bubbly Caramel (klik)
Jak wypadła ta? Zapraszam!


Skład:



Wygląd: Opakowanie tej czekolady nie jest zbyt kuszące, ale tu świetnie sprawdza się powiedzonko ''nie oceniaj książki po okładce'',a dlaczego? Ponieważ w środku wygląda genialnie! Bardzo podoba mi się forma w jakiej została zrobiona ta tabliczka. Jest ciekawa, oryginalna i na pewno przyciągająca oko (przynajmniej moje ;)). Bąbelki są różnej wielkości co daje fajny efekt i doprowadza do ogromnej ochoty na wgryzienie się w przynajmniej jedną bąbelkową kosteczkę.


Smak: Pachnie jak zwykła mleczna Milka, co na początku nieźle mnie przeraziło, a czemuż to? Bo ja mlecznej Milki nie znoszę za swój sztuczny, słodki i plastikowy smak. Byłam przekonana, że ta będzie smakować tak samo, ale jednak pozytywnie się zdziwiłam. Czekolada jest bardzo kremowa i niestety szybko topi się w rękach. Łamie się ją o wiele łatwiej i lepiej niż wersję karmelową, co nie prowadzi do totalnej destrukcji czekolady ;)
Milka ta, smakuje mi osobiście jak Nutella w bardziej kakaowym wydaniu. Jest bardzo gładka, szybko rozpuszcza się w ustach dając nam przyjemnego cukrowego kopa. Bąbelki fajnie ''pękają'' na języku i jest to na prawdę śmieszny efekt. Nie ukrywam, że jest ona bardzo, ale to bardzo słodka, lecz tu mi ta słodycz odpowiada. Dodatkowo nie czuć tego plastikowego posmaczku, co w wersji klasycznej, więc to na ogromny plus! Myślę, że śmiało mogę ją ustawić na równi z wersją carmelową więc ta tabliczka dostaje u mnie mocne...8!


Podsumowując:
8/10
Cena - ok.2-4 zł
Czy kupię ponownie? - Być może


McVitie's Penguin

$
0
0
Tata serdecznie dziękuje za wszystkie życzenia ;) Zadowolony z prezentów, małej imprezy i ogólnie chyba całego dnia - misja udana!

Wczorajszy dzień to był totalny spontan! W szkole dowiedziałam się, że jest olimpiada biologiczna na, którą wpisała mnie pani! Myślałam, że z nerwów zwrócę całe moje śniadanie, ale ogarnęłam się i pomyślałam - ''przecież zawsze można spróbować, to nie jest na ocenę!''- i poszłam ;) Pytania były z dupy, bo niby jak mam pamiętać w, którym roku w morzu bałtyckim zanotowano delfiny butlonose?!
Znaczy się to akurat pamiętałam, ale było dużo pytań tego typu...

Kolejną mega spontaniczną rzeczą było uczenie się na sprawdzian, o którym nikt mi nie powiedział...fajnie, fajnie...w każdym razie zrobiła wszystko, ale boję się, że źle :(

Wybrałam się też na mały obchód do PiP po prawie 3 tygodniowej przerwie i...znalazłam masę GENIALNYCH rzeczy! :D W tym szejka Mars, mleko owsiane, wędzoną mozzarellę, nowe deserki ehrmann'a, czekoladę Dumle...tylko skąd wziąć fundusze?! :P

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam dla Was dziś recenzję ciastek, które chodziły za mną od dawien dawna. Błagałam aby wujek się skupił i uważnie mi ich poszukał, bo to klasyk, który muszę spróbować! Jednak jak to mężczyzna robi zakupy, nigdy nie mógł ich znaleźć...do czasu. Na bierzmowanie dostałam całą pakę słodyczy, a w nich właśnie te ciasteczka! Jak myślicie, smakowały mi? ;)


Skład:


Wygląd: Opakowanie od razu skradło moje serce gdy znalazłam je w internecie. Uroczy pingwinek na czerwonym tle? No jakie to urocze <3 Nie dość, że pingwinek jest na opakowaniu, to i każde ciasteczko w środku ma swój osobisty obrazek na papierku (tylko 2 się powtórzyły)! Uwielbiam pakowane oddzielnie ciasteczka, bo to idealny sposób na przedłużenie ważności, świeżości i możliwość zabrania ciastek ''na wynos'' ;)

W środku ciasteczka nie wyglądają jakoś szczególnie, ale byłam tak pozytywnie nastawiona, że jakoś szczególnie nie zwróciłam na to uwagi. Teraz jak tak patrzę, to nie jest to coś szczególnego i niespotykanego. Ot co, kakaowe ciastko oblane czekoladą ;)




Smak: Pachną pięknie, słodko i bardzo mlecznie. Jest to zapach zbliżony do czekolady Cadbury, która ma swój wyjątkowy, mocno mleczny (nawet bardziej niż Milka!) smak i zapach. Przyjemna nuta, ale na dłuższą metę zbyt muląca i zasładzająca. Jednak nie zapach się tu liczy tylko smak, a on jest na prawdę pyszny! Polewa czekoladowa bardzo dobra, jak już wspomniałam intensywnie mleczna, ale na upartego da się wyczuć nutkę kakao. Ciastko jest bardzo kruche, ale przy gryzieniu absolutnie się nie kruszy, co jest ogromnym plusem! Wszystko jest mocno kakaowe, a potęguje to jeszcze mus (?) czekoladowy wewnątrz herbatnika. Całość to istna bomba czekoladowa, która jest na prawdę smaczna (i słodka!) ;) Ogólnie jest to fajna rzecz, bardzo smaczna, ale jak dla mnie zbyt nudna. Myślałam, że to będzie coś ''wow'', ale jednak to zwykłe kakaowe ciastko z musem i czekoladą. Taka słodycz na raz ;) Mimo to polecam!


Podsumowując:
8/10
Cena - prezent
Czy kupię ponownie? - Raczej nie ;)

Baton Fig Bar truskawkowy Nature's Bakery

$
0
0
Uf, wtorek przeżyłam to i dam radę przeżyć środę! Dziś poproszę o kciuki za polski, bo mam bardzo, ale to bardzo obszerny temat, masę interpretacji i definicji...masakra :(
Sprawdzian z geografii na szczęście nie był taki zły, mam nadzieję, że 3 wpadnie ;) To w tedy poprawiać nie będzie trzeba :D

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na blogu jak do tej pory pojawiło się już kilka Fig Barów, które otrzymałam od firmy w ramach testów. Możecie znaleźć tujagodowy, malinowy, figowy, morelowo-brzoskwiniowyoraz wersje bezglutenowe - granatimalina.
Dziś czas na wersję truskawkową! Kto nie lubi truskawek? Mało jest chyba takich osób, ale wcale się temu nie dziwię ;) Truskawki to jedne z najsmaczniejszych owoców! A jak wypadły w tym batoniku? Zapraszam!


Skład:


Wygląd: Opakowanie tego Fig Bara jest bardzo, ale to bardzo podobne do wersji malinowej, Szczerze? Jak ktoś robi mało uważnie zakupy, to istnieje 80% prawdopodobieństwo, że się pomyli ze smakami ;) Tutaj jedyną wyróżniającą się rzeczą jest napis ''strawberry'' informujący o smaku i lekko ciemniejszy kolor.

W środku batonik wygląda identycznie jak wszystkie klasyczne wersje. Dwa ciasteczka zbożowe, pasta/marmolada w środku jest...jemy!


Smak: Przed jedzeniem muszę zawsze powąchać rzecz i nie mam pojęcia skąd u mnie się o wzięło ;)
Ten Fig Bar pachnie wyjątkowo słodko, śmiem nawet powiedzieć, że bardziej tą słodycz czuć niż w malinowym, który jak dla mnie jest najsłodszy. Jednak mnie słodycz owoców nie straszna, a więc zabrałam się do pałaszowania. Pierwsze odczucia? Pycha! Ciastko mięciutkie, dobrze wypieczone  z tym wspaniałym zbożowym posmakiem, a dżem? Intensywnie owocowy, słodki, ale nie za słodki i tak fajnie lepki! Cudowny smak, bardzo wyraźny i przypominający mi trochę wnętrze moich ukochanych ciasteczek z dzieciństwa - baletek (klik).
Kolejny baton od Nature's Bakery na, którym się nie zawiodłam! Wegańskie, zdrowe, słodkie i ultra owocowe! Czego chcieć więcej? :)


Podsumowując:
10/10
Cena - ok. 2-4 zł (tego obecnie nie ma w sklepach)
Czy kupię ponownie? - Tak!

Ciastka truskawkowe bez dodatku cukru biozona.pl

$
0
0
Witam i o samopoczucie pytam! ;) Mam nadzieję, że u Was dużo lepiej niż u mnie, bo ja popadłam w lekkiego dołka. Ilość sprawdzianów znów mnie dobija, a na domiar złego wczoraj dowiedziałam się o tym, że muszę poprawić cały pierwszy semestr z fizyki w piątek :O Nie wiem jak to zrobię i nie chcę wiedzieć...dziś prawie się przez to w szkole rozryczałam.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pozostaję dziś w truskawkowych klimatach aby dodać trochę lata w te paskudne zimowe dni ;) Dziś ciasteczka w wersji ''zdrowszej'', bo bez cukru i bez oleju palmowego! :)


Skład:


Wygląd: Strasznie podoba mi się to opakowanie! Jest takie delikatne, subtelne, ale zawiera też wszystkie potrzebne informacje. Truskawki i kłosek zboża wyglądają tak naturalne...''samo'' zdrowie ;) Mam jakieś spaczenie i uwielbiam kartonowe pudełka od słodyczy, czy to ciastka, czy czekolada, a nawet płatki śniadaniowe. Dzięki temu opakowanie się nie rozwala, trzyma dłużej świeżość i ogólnie jest bardziej wytrzymałe na czynniki zewnętrzne.

W środku znajdziemy malutkie paczuszki ciasteczek, a w każdym po 2 truskawkowe maleństwa. Dla mnie to kolejny plus, bo kocham takie mini wersje! W sam raz aby zabrać na przekąskę do torby ;)



Smak: Ciastka pachną obłędnie naturalnie! Czuć tu wyraźnie zapach truskawek, a raczej truskawkowego dżemu (cóż, truskawek w składzie jest dość sporo). Ciasteczka są jakby maślane (?) w każdym razie pyszne i strasznie przypominają mi te zajadane w dzieciństwie o nazwie ''ciasteczka z maszynki''. Dżemik jest bardziej galaretką (?), ale pyszną i bardzo naturalną w smaku. Na prawdę czuć tu dobrą robotę ;) Ciasteczka są bardzo kruche, wręcz rozpadają się w ustach ale nie brudzą przy tym całej przestrzeni wokół nas. Słodziki mają to do siebie, że czuć je przy jedzeniu, ale tu tak absolutnie nie było. Pyszne, słodkie i kruche ciastka, które przypominają mi smaki przedszkola - na pewno będę wracać! Dodatkowo opcja pakowania po 2 sztuki w mini paczuszce? Więcej nie trzeba mnie przekonywać.
 Polecam :)



Podsumowując:
9/10
Czy kupię ponownie? - Tak 

Duc De Coeur Palmiers Lidl

$
0
0
Zostałam w domu, na spokojnie pouczyłam się fizyki, odrobiłam zadania z matmy, zrelaksowałam się i jest lepiej. Stres jest, nie wiem czy zaliczę czy nie, ale najważniejsze jest to, że czuję się nawet pewnie. Definicje są, wzory też, znajomość satelit Ziemskich jest...trzymajcie kciuki, błagam! :<

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiejsza recenzja jest ze specjalną dedykacją dla Olgi :* Koniecznie chciała, aby coś mi nie smakowało, aby wykrzywiło mój ryjek i żeby sprawiło, abym pluła nim na kilometr. Co prawda nie przygotowałam na dzisiejszy dzień aż tak paskudnej rzeczy, ale mam nadzieję, że zadowoli ją to w połowie :D

Zapraszam!

Skład: niestety w j. niemieckim


Wygląd: Ciastka w sklepie w ogóle nie przykuły mojej uwagi, ale mama wygrzebała je na półce z rzeczami ''promocyjnymi'' i tak to też znalazły się w naszym koszyku...
Kupione były na szybko, bo jechaliśmy do babci, a mama chciała mieć coś do kawy w gości ;)

Jedyne co mi się tu podoba, to to, że ciastka zapakowane są w kartonie - wielki plus.
W środku pudełka znajdują się 2 małe paczuszki, a w nich symboliczna liczba ciastek (swoją drogą dość ciężkich).


Smak: Zapach jest okropny, bo od razu trąci tu margaryną i kupą tłuszczy. Nie wiem jak Wy, ale ja sztuczny margarynowy zapach wyczuję na kilometr, fuj. Od razu wstrzymałam się z jedzeniem tych ciastek, ale w końcu się przemogłam (no bo na bloga miało być!) i...blech, fuj i pluj! Cukier, cukier, cukier i margaryna, nic więcej. Nie dość, że ciastka są a'la z ciasta francuskiego, to ilość cukru (cukier+cukrowa polewa) i dodatek spalonej margaryny (bo inaczej tego wstrętnego tłuszczowego posmaku nazwać nie można) sprawia, że owe palmiers z trudem można przełknąć. Tak jest solo, ale z dodatkiem filiżanki kawy czy kubka mleka da się je nawet zjeść (producent wiedział co umieścić na opakowaniu :P) Są na prawdę dziwne, suche, słodkie i tłuste.  Nigdy już nie sięgnę po nie ponownie, a Wam radzę ich unikać!


Podsumowując:
3/10
Cena - chyba ok 5 zł Lidl
Czy kupię ponownie? - Nie!

Czekolada Milka Bubbly White

$
0
0
Uf, dobrze, że mam ten okropny dzień za sobą! Nie dość, że pisałam fizykę to jeszcze niezapowiedziana kartkówka z matmy, na której nic nie napisałam...eh :/ Czeka mnie kolejna poprawa...
Przynajmniej miło spędziłam czas na w-f, bo miałyśmy naukę walca :D Śmiesznie sobie tak potańczyć. Dziś doszły też wyniki z Olimpiady i okazało się, że nikt ze szkoły nie przeszedł dalej, ale ja zajęłam 2 miejsce we wszystkich klasach, które uczy moja Pani :D Jest moc jak na 15 minut nauki ;) Oczywiście nagroda w postaci piąteczki była :D

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Już jakiś czas temu pojawiła się na blogu recenzja Milki Bubbly (klik). W komentarzach wile osób polecało mi spróbować wersji White, która rzekomo jest lepsza...
Dobrze, że obie wersje miałam w domu, więc czym prędzej otworzyłam ten wariant smakowy. Czy faktycznie był lepszy? Zapraszam!


Skład:


Wygląd: Kolejna mało zachwycająca tabliczka pod względem grafiki. Moim zdaniem jest nudna, sztuczna i szczerze? Mogliby ją odświeżyć jak klasyczne wersje dużych tabliczek ;)
W środku czekolada cała jest w bąbelkach, każdy jest innej wielkości...wszystko tak samo jak w wersji mlecznej czy karmelowej.
Ale jak ze smakiem?



Smak: Pachnie pięknie, mocno mlecznie i śmietankowo. Od razu jak przyłożyłam do niej nosa, to wiedziałam, że czuję zapach a'la Kinder czekolady. Mleko, mleko i jeszcze raz mleko...zapowiada się ciekawie ;)

Już od razu powiem (a raczej napiszę), że ta wersja jest mniej słodka niż 2 poprzednie warianty smakowe. Nadzienie też jest bardziej piankowe/musowe i jeszcze szybciej (i bardziej błogo) rozpuszcza się na języku pieszcząc przy tym nasze podniebienie. Śmietankowa nuta cudownie łączy się z klasyczną Milka, którą bąbelkowe wnętrze jest oblane. Od tych bąbelków czekolada jest aż krucha, taka dziwna...ale kurde! Podoba mi się to ;)
Smakiem na prawdę lekko przypomina Kinder czekoladę, więc jeśli ktoś ową dziecięcą słodycz lubi, to ta Milka też powinna mu zasmakować! Daję jej tu mocne 9 bo jednak nie jestem fanką napowietrzanych czekolad, ale ta wersja zdecydowanie przeważa nad karmelową i klasyczną.
Polecam!


Podsumowując:
9/10
Cena - ok. 2-4 zł 
Czy kupię ponownie? - Tak


Cadbury Dairy Milk Puddles Smooth Mint

$
0
0
Wybaczcie mi moją wczorajszą nieobecność, ale miałam rodzinną imprezkę - 70 urodziny babci! :) Spędziłam sobie dzień bardzo przyjemnie, w rodzinnym gronie, bez nauki, stresu i z masą śmiechu.
Dziś już przychodzę z recenzją, a żeby wynagrodzić wczorajszy brak posta - recenzją słodkości zza Polskich granic.

Już jutro czas wrócić do szkoły, stres jest, ale wytrwam! Wszystko zrobione, ale nie bardzo nauczyłam się na sprawdzian...trzymajcie kciuki! :(

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mięta i ja? Toż to nieporozumienie! Nie lubię, nie jem i nawet jej zapach mi przeszkadza. Mięta w gumie do żucia? Bleee. Miętowe cukierki? Fuj! Mięta i czekolada? Zło wcielone...
Zatem co ja robię tu z tą czekoladą? No cóż, wujek mnie obdarował to trzeba spróbować, nawet jeśli mięty się nie lubi! A nóż mi zasmakuje?


Skład:


Wygląd: Gdy pierwszy raz zobaczyłam te tabliczki w internecie jako nowość, to strasznie się na nie napaliłam. Normalnie śniły mi się po nocach! Całe szczęście jakieś 3 miesiące później dopatrzyłam się takich samych tabliczek w Milce i już wiedziałam, że pojawią się w Polsce. Jednak wujek mnie wyprzedził i sprowadził mi je do Polski ;) Opakowanie jest dosyć...dziwne. Niezbyt rozumiem po co jest ta parasolka i ogólnie nie ogarniam przekazu więc przejdę do wnętrza ;) Czekolada waży 90 gramów, a na niej znajdują się liczne wypustki, które skrywają w sobie sos...czyż nie brzmi to wspaniale? ;) Już od razu wiedziałam, że będzie się ją fatalnie łamało, ale co tam! 


Smak: Już sam zapach przyprawił mnie o dreszcze! Czekolada pachnie niczym pasta do zębów i ...
też tak smakuje. Ogólnie sama czekolada (bez nadzienia) jest nawet niezła, mocno mleczna (nie próbujcie nawet szukać w niej posmaku kakao...) i słodka, ale to w połączeniu z tą pastą o smaku mięty jest okropne. Nadzienia w tych wypustach jest sporo, co niestety dla mnie działa na jej niekorzyść. Konsystencja jest dziwna, niby płynna, ale też lekko zbita w niektórych miejscach i lepka. Solo smakuje jeszcze gorzej niż z czekoladą. Chyba już wolę zjeść pastę do zębów niż tą czekoladę...fuj! Próbowała mama, siostra i ja...wszystkie jesteśmy jej przeciwniczkami, a nawet i wrogami. Jedyny tata nie krzywił się zbytnio gdy ją jadł ;) I to właśnie do niego ona powędrowała...
Nie polecam!


Podsumowując:
2/10
Cena - prezent
Czy kupię ponownie? - Nieeeee

Ptasie Mleczko KarmeLove E.Wedel

$
0
0
Poniedziałki z reguły są ciężkie, ale ten wczorajszy pobił wszelkie normy. Dwa sprawdziany (w tym 1 poprawa), 2 kartkówki, rozprawka i kupa pracy domowej z nauką na kolejne zaliczenia? No jasne! Bo ja życia nie mam! :/ Widzę, że nie tylko ja zaczynam odczuwać brak czasu, bo moi znajomi z klasy również skarżą się na brak snu, znużenie i ciągły nawał pracy...chcę już ferie! :<

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wedla nie lubię, unikam i staram się nie kupować, ale czasami moja silna wola jest zbyt słaba i nie daje się oprzeć pokusie. Moja silna wola złamała się przed całą serią ''KarmeLove'' i uważam to za strzał w dziesiątkę! Czyżby ta wewnętrzna ''siła'' wiedziała co jest dobre, a co nie? ;) Moi rodzice kompletnie stracili głowę dla tej serii (szczególnie tato), ale jak tak przeglądam internet i różne strony to zauważyłam, że KarmeLove tabliczki cieszą się ogromną popularnością! Wedel to wychwycił i poszedł o krok dalej, a mianowicie...o KarmeLove Ptasie Mleczko! Ptasie Mleczko to moja zmora i trauma z dzieciństwa. Dostawałam je zawsze i na każdą okazję, bo bardzo lubiłam. Jednak pewnego razu zjadłam sama całe opakowanie śmietankowego (nawet smak pamiętam!) i chorowałam tak, że do dzisiaj mam awersję do tej słodkości, ale szansę trzeba dać! Szczególnie gdy jest się częstowanym. Zapraszam!


Skład:



Wygląd: Klasyczne pudełko Wedla, które zawiera w sobie 2 pięterka wypełnione kosteczkami Ptasiego Mleczka każdy zna i przedstawiać nie trzeba ;) To chyba jeden z najbardziej popularnych słodyczy w Polsce i chyba też najbardziej lubianych. Nie znam osoby, która nie jadła przynajmniej raz w życiu tych kosteczek. Klasyki, takie jak wanilia czy śmietanka mają czekoladę ciemną, deserową/mleczną, a tuta mamy białą karmelową, jak na tą edycję przystało.
Kostki są równiutkie, dokładnie oblane czekoladą i na prawdę (mimo moich uprzedzeń) zachęcające do jedzenia.



Smak: Sam wygląd już mnie zachęcił, ale zapach po prostu doprowadził do ślinotoku! Jest tak cudowny, że gdybym miała oceniać tylko go, dałabym absolutne 10/10! Aromat wręcz identyczny, jak ten podczas pieczenia mojego kajmakowego sernika ;)

Polewa mleczka jest bardzo delikatna i dość cienka, ale jej smak jest tak wyrazisty, że dominuje nad całym mleczkiem. Smak ten śmiało mogę porównać do budyniu krówkowego, którego wprost uwielbiam! Jest delikatna, gładka i po oderwaniu od pianki (ja zawsze się tak bawię :P) momentalnie rozpływa się w ustach i zostawia po sobie przyjemny śmietankowo-tłustawy posmaczek.
Polewa jest na absolutne 8/10, ale pianka niestety psuje sprawę...
Sprężysta, trochę jak słynne marshmallow, ale jednak bardziej zbita. Mocno śmietankowa, mocno słodka i niestety sztuczna. Jej konsystencja niby jest fajna, ale jakoś mi tak niezbyt odpowiada...taka trochę śmietankowa galaretka :P Niestety za piankę dostaje minusa, ale i tak nie zmieniam zdania, że jest to jedna z najbardziej udanych słodyczy od Wedla!


Podsumowując:
7/10
Cena - ok. 9,99 np:. Tesco, Kaufland
Czy kupię ponownie? - Tak

Czekolada Alpen Gold Nussbeisser

$
0
0
Kolejna nieobecność za, którą Was bardzo przepraszam! Wczoraj po szkole tak źle się czułam, że przespałam cały boży dzień i nie poszłam do szkoły...uch, coś mnie chyba bierze :( Siostra już chora, idzie tydzień jak siedzi w domu, a ja byłam pewna, że wytrzymam i mnie nie weźmie! Cóż...trzeba zaaplikować więcej owoców i warzyw, a może mnie oszczędzi.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Alpen Gold Nussbeisser, a raczej słynna czekolada ''z okienkiem'' - któż jej nie zna? To chyba jedna z najpopularniejszych czekolad w Polsce i chyba jedna z najbardziej lubianych. Nie znam osoby, która nie lubiłaby tej tabliczki (no za wyjątkiem osób nie lubiących orzechów :P). To chyba jedyna czekolada z Alpen Gold, która jest warta zakupu i, którą na prawdę lubię. Jesteście ciekawi dokładniejszego opisu? Zapraszam! :)


Skład:


Wygląd: Niepozorny kartonik z okienkiem przez, które widać naszą hojnie obdarzoną w orzeszki czekoladę. Grafika na opakowaniu niby prosta, ale dosłowna i urokliwa. Zawsze jak na nią patrzę, to przypominają mi się czasu przedszkola :) Czasami w czekoladach ''z okienkiem'' bywa tak, że orzechy/dodatki są tylko w miejscu wycięcia, a cała czekolada pozostaje pusta...tutaj nie ma mowy o takim oszustwie! Czekolada jest dosłownie zalana orzechami i aż prosi się aby ją zjeść.



Smak: Jej zapach to nic innego jak czysta Nutella. Gdy tak sobie przykładałam do niej nos, od razu nasunęło mi się to skojarzenie i potem do końca już przy mnie było. Wyraźny słodki aromat, mleczna nuta i te prażone orzechy...o mniam :)
Czekolada jest smaczna, ale lekko margarynowa (?) i jak bym miała jeść ją solo, to nigdy bym jej nie wybrała. Kiedyś była to kwintesencja mlecznego smaku, a teraz firma poszła na ilość...z resztą jak każda kiedyś ''znacząca'' firma. Popsucie się smaku wyczułam nawet w RS czy Lindt więc nie ma co się dziwić. Wracają do czekolady...górnolotna nie jest, ale orzechy kompletnie zmieniają jej smak. Każdy pasek jest pełen orzechów i u mnie nie było opcji, aby jakiś został pusty. Orzechy są świeże, dobrze podprażone i cudownie chrrrupiące! Ich smak jest obłędny i mogłabym wyjeść je same, a czekoladę zostawić ;) Ogólnie jest to na prawdę dobra i porządna tabliczka, ale jej jakoś znacznie się obniżyła. Jeżeli miałabym kupować już czekoladę z orzechami to brałabym Milkę (która wypada chyba najlepiej) lub RS. 


Podsumowując:
8/10
Cena - ok. 3-4 zł
Czy kupię ponownie? - Tak, ale wolę dostać (taki sentyment :D)

Płatki Nestle Corn Flakes Miód i Orzeszki

$
0
0
Zrobiłam sobie jeszcze jeden dzień wolnego, ale dzięki temu czuję się lepiej ;) Termofor, ciepłe kapcie, koc i gorrrrące kakao z mleka sojowego? Tak, to jest to! :) Jutro mam bardzo ważny sprawdzian z matematyki więc kciuki zaciskajcie i po cichu błagajcie razem ze mną, abym to zdała :D

Mam nadzieję, że pamiętaliście o swoich babciach? ;) Dziś to dziadkowie mają święto więc o nich też należy pamiętać! Zwykły telefon nawet ucieszy więc na nic nie czekać i słać życzenia :)

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Płatki kukurydziane, Cron Flakes...czy ja muszę je przedstawiać? Są to pierwsze płatki śniadaniowe jakie powstały, a miało to miejsce w Ameryce w 1894 roku! Kupa czasu, nie? ;) Znane są chyba wszędzie, bo to jeden z najłatwiejszych pomysłów na śniadanie przed szkołą, pracą czy po prostu pracowitym dniem. Czy je lubię? A i owszem, ale wersji z miodem nigdy nie jadłam! Zatem jak wypadnie dzisiejsza recenzja? Zapraszam :)


Skład:


Wygląd: Nad opakowaniem rozwodzić się nie będę, bo po prostu nie ma nad czym. Zwykłe foliowe opakowanie z niezbyt ciekawą grafiką. Nie ma tu zwierzątka/postaci, która byłaby znakiem rozpoznawczym tych płatków, a jedyne co tutaj widać, to micha wypełniona złotymi płatkami. Kiedyś na tych płatkach nie było tego wielkiego napisu ''Gluten Free'', ale teraz jak zrobiło się to ''modne'' to dodali, a i chyba cenę podnieśli, ale pewna nie jestem ;) Na klasycznych ten napis również się pojawił. 

W środku opakowania znajduje się ogrom drobnych płatków złotych niczym 1-groszówki. Widać na nich wyraźnie kawałki mikro orzeszków, ale lepsze to niż nic. Osobiście myślałam, że będą większe, ale oryginalne płatki jadłam już tak dawno (chyba ze 3 lata temu...), że nie pamiętam jakiej były wielkości.


Smak: Zapach jak na tak małą ilość miodu (2% -  to zaszaleli!) jest na prawdę wyraźnie miodowy i baaardzo przyjemny. Nuta orzechów (których jest 8,2% - co wbrew pozorów jest sporą ilością, bo nawet niektóre granole/musli mają ich mniej) robi swoją robotę i doprowadza mnie do ślinotoku. Od razu przyszedł dylemat - zjeść na sucho, z mlekiem czy serkiem? Na sucho! Pamiętam, że jako mały dzieciak, lubiłam je (klasyczne) wcinać prosto z paki przed telewizorem ;) 

Płatki są leciutkie i chrupiące. Bardzo zgubne, bo łatwo ''wchodzą'' i szybko można zjeść za dużo lub nie tyle, ile się chciało. Smak jest bardziej orzechowy niż miodowy, co dla mnie jest na plus. Na sucho są okey, ale bez polotów jednak z połączeniu z serkiem wiejskim...odpłynęłam! Fajnie się ciapają, puszczają miodowy smak i tak cudownie współgrają z serkiem ♥ Pyszności! Próbowałam też z deserkiem sojowym czekoladowym i również bardzo mi smakowały. Ogólne smaczne, ale CiniMinis, ChocPic czy Cini Zwijaków to nie pobiją ;)


Podsumowując:
8/10
Cena - ok. 6-7 zł za dużą paczkę
Czy kupię ponownie? - Myślę, że tak

Deser tropikalny ananas z ziarnami zbóż Primavika

$
0
0
Kolejna nieobecność, brak posta...wybaczcie, ale przeziębienie zrobiło swoje. Od środy czułam się tak makabrycznie źle, że nie dało rady funkcjonować...w piątek znalazłam siły tylko na odwiedziny u dziadków, aby wręczyć im prezenty i umilić trochę czas ;) W poniedziałek sobie jeszcze posiedzę w domu, ale mam nadzieję, że we wtorek będę mogła już działać pełną parą (oby!).
W piątek matematyki niestety nie zaliczyłam, bo mnie cały boży dzień nie było, ale mam nadzieję, że pani to zrozumie :( Nie znoszę zimy i tej ''aury''. Jest zimno, mokro, zimno i jeszcze raz zimno! Ponad to wszędzie pełno chorób. U mnie siostra chora, tata przeziębiony...mnie rozkłada, ale przynajmniej mama się trzyma.
Zimo idź!

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Już kupę czasu temu nawiązałam współpracę z firmą Primavika (klik), ale kompletnie zapomniałam o 2 produktach, które nadal czekały sobie na recenzję...aż do tego momentu! Gdy człowiek ma się uczyć, często bierze się za sprzątanie i tak też to ja zrobiłam...i co? I znalazłam! :) Znalazłam deserki od Primaviki, które są na rynku dopiero od ok. pół roku. Jak na razie sama nigdzie ich jeszcze nie spotkałam, ale wiem, że można kupić je stacjonarnie. Gotowi na recenzję? Zapraszam! :)




Skład:


Wygląd: Mały i niepozorny słoiczek, który wyglądem przypomina słoik dżemu. Piękny żółty i słoneczny kolor uśmiecha się do nas i w te mroźne dni, które nas ostatnio nawiedziły, poprawia choć odrobinę humor (Łódź pozdrawia z -15 stopniami!). Po otworzeniu zauważyłam, że konsystencja do dżemu ma się nijak, bo jest bardzo zbita i gęsta, a że ja taką konsystencje ''a'la kleik'' uwielbiam, to od razu zabrałam się do pałaszowania.


Smak: Zapach jest mocno, ale to mocno ananasowy i w sumie to on zawładną nad całością. Nie czuć tu ani dyni, ani kokosa, tylko czysty i świeży ananas. Ananasy uwielbiam więc nie było to dla mnie problemem, a wręcz zaletą, bo warzywa+owoce (w tym przypadku dynia+ananas) to nie moja bajka i po prostu nie lubię takich combo. Wracając...mogę śmiało stwierdzić, że to była miłość od pierwszej łyżeczki! Cudowna lepka i gęsta konsystencja, silny aromat soczystego ananasa i jego duże kawałeczki plus kasza jaglana? Nie może być czegoś lepszego! Deser jest przepyszny, mulący więc takim słoiczkiem na prawdę łatwo się najeść ;) Jego słodycz jest idealnie wyważona i ma się wrażenie, że za słodki smak odpowiada tylko owoc. Cudowne! Jedyne co mnie zawiodło to absolutny brak kokosa. W składzie wyraźnie napisane jest, że mamy tutaj wiórki kokosowe, ale ja ich kompletnie nie wyczułam. Jednak ten mały szczególik nie powoduje zniechęcenia i śmiało mogę polecić ten deser :) Absolutne 10/10! Chcę więcej :D


Podsumowując:
10/10!
Cena - ok. 5 zł Alma, Real, Piotr i Paweł
Czy kupię ponownie?  - Absolutnie tak!

Viewing all 936 articles
Browse latest View live